Inglot znów skradł moje serce:)
Tym razem padło na błyszczyki Sleek Cream
Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad ich kupnem, ale zawsze coś stało na przeszkodzie.
Aż w końcu ostatnio poszłam do salonu Inglota i nabyłam aż 2 sztuki.
Skusiłam się na odcień brudnego różu (94) i beżu (101)
od góry 101 i niżej 94 |
Błyszczyk, jak to błyszczyk, trzyma się na ustach niezbyt długo, ale mi to nie przeszkadza.
Konsystencja - przyjemna, średnio gęsta, na szczęście nie klei się
Zapach - bardzo przyjemny, dla mnie pachnie wanilią:)
Aplikacja - trzeba dobrze rozprowadzić błyszczyk, ponieważ może zostawiać delikatne smugi, i czasem wchodzi w załamania na ustach, dlatego nie należy z nim przesadzać, aplikatorek jest miękki o standardowym kształcie.
Cena - 20 zł
Opakowanie - wygodne, wygląda jak probówka;)
Moja ocena to 4+/5
Za jakiś czas pokażę Wam jak prezentują się na ustach
Jak Wam się podobają te błyszczyki? Ktoś używał?
Pozdrawiam Kasia
Zapraszam na nasz fanpage KLIK
Ładne kolorki, ale opakowanie maja jakby były takimi probuwkami.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam sie z takim.
kosmetycznieee.blogspot.com
Czekam aż pokażesz je na ustach, bo kolory śliczne :)
OdpowiedzUsuńpokażę na pewno:) zrobię zbiorczy post o wszystkich moich produktach do ust:)
Usuń94 mi się podoba:)
OdpowiedzUsuń