Liczydło

22 sierpnia 2013

Inglotowskie mazidła do ust

Hej:)

Inglot znów skradł moje serce:)

Tym razem padło na błyszczyki Sleek Cream

Od dłuższego czasu zastanawiałam się nad ich kupnem, ale zawsze coś stało na przeszkodzie.
Aż w końcu ostatnio poszłam do salonu Inglota i nabyłam aż 2 sztuki.


Skusiłam się na odcień brudnego różu (94) i beżu (101)


od góry 101 i niżej 94

 
Wybrałam bardziej naturalne odcienie, ale w ofercie są też mocniejsze kolorki, brązy, czerwienie, pomarańcze oraz fiolety. Na pewno skuszę się jeszcze na jakiś odcień.


Błyszczyk, jak to błyszczyk, trzyma się na ustach niezbyt długo, ale mi to nie przeszkadza.
Konsystencja - przyjemna, średnio gęsta, na szczęście nie klei się 
Zapach - bardzo przyjemny, dla mnie pachnie wanilią:)
Aplikacja - trzeba dobrze rozprowadzić błyszczyk, ponieważ może zostawiać delikatne smugi, i czasem wchodzi w załamania na ustach, dlatego nie należy z nim przesadzać, aplikatorek jest miękki o standardowym kształcie.
Cena - 20 zł
Opakowanie - wygodne, wygląda jak probówka;)
Moja ocena to 4+/5

Za jakiś czas pokażę Wam jak prezentują się na ustach


Jak Wam się podobają te błyszczyki? Ktoś używał?
Pozdrawiam Kasia


Zapraszam na nasz fanpage KLIK

4 komentarze:

  1. Ładne kolorki, ale opakowanie maja jakby były takimi probuwkami.
    Nie spotkałam sie z takim.

    kosmetycznieee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam aż pokażesz je na ustach, bo kolory śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pokażę na pewno:) zrobię zbiorczy post o wszystkich moich produktach do ust:)

      Usuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :) Są one pomocne dla nas przy prowadzeniu bloga, na pytania zadane odpowiadamy pod komentarzem :)